Han Solo i religia - jak to było
Jan. 19th, 2018 06:08 pmW zerówce świetny ksiądz, mający dobry kontakt z dziećmi. Dalek - z przekonania arianka, jak sama stwierdza - chodzi na religię z zapałem. Chętnie słucha Biblii dla dzieci i rozmawia na tematy wiary/religii, tylko boskość Jezusa jej nie pasuje.
Pierwsza klasa, Dalek zapisany na religię i etykę (Opatrzność mnie chyba natchnęła ;): koszmarna katechetka, typ pruskiej nauczycielki, która wymaga, by dzieci siedziały cicho i pisały to, co ona im dyktuje lub oglądały bajki o Biblii. Pytania od dzieci - z początku zadawane z zapałem - są niedozwolone (opuść rękę i siadaj, i słuchaj!). Dalek pod koniec września przebąkuje, że może jednak by nie chodził na katechezę.
Fajna pani od etyki, traktująca dzieci poważnie.
Listopad. Wszyscy rodzice w klasie skarżą się na uwagi i minusy w zeszytach od pani katechetki ("brak nożyczek, uniemożliwienie pracy zespołowej na katechezie"; "brak kleju, uniemożliwienie pracy na lekcji").
Dalek wspomina, że nie wierzy już w Boga.
Grudzień. Dalek przynosi dwie uwagi o swoim skandalicznym zachowaniu na katechezie ("zadaje pytania i przeszkadza innym dzieciom", "mówi głośno, że nie wierzy w Boga"). Zostaję wezwana przez katechetkę do szkoły. Wciąż wierzę, że da się z nią racjonalnie pogadać, że może ustalimy, jak podejść do Daleka, by przełamać jej niechęć do kwestii wiary. Po moich wywodach otrzymuję jedną radę: chodzić częściej do Kościoła, samo się wyprostuje.
Postanawiamy zostawić Daleka do końca roku na katechezie, tylko dlatego, by nie dawać jej sygnału, że można coś w szkole zostawić w połowie, kiedy nagle przestaje się podobać.
Religijny kuzyn po krótkim pobycie w seminarium radzi, by natychmiast zabrać Daleka z religii, "by nie znienawidziła wszystkiego, co się z nią wiąże". Znajomy włoski komunista, ateista, który przeszedł wszystkie stopnie katolickiego wtajemniczenia jako dziecko, radzi, by zostawić - przecież religia chrześcijańska to jedno ze źródeł kultury europejskiej.
Początek kwietnia. Zostaję ponownie wezwana do szkoły. Katechetka oględnie grozi negatywną oceną z religii, jeśli nie zabiorę Daleka z katechezy. Piszę od razu rezygnację z katechezy. Dalek na wieść o tym mówi mi po raz pierwszy w życiu: Kocham cię, mamo.
Niechętny stosunek do religii mija jak odjął. Dalek uważa się za agnostyka, nie wierzy, ale przestaje puszczać nieprzyjemne teksty o religii, znów chętnie słucha opowieści biblijnych. Traktuje z lekkim pobłażaniem moją wiarę, ale nie podważa jej.
Jestem z niej bardzo dumna.
Się rozpisałam...
A na etykę chodzi, jest super pani, od tego roku niestety już tylko jedna grupa, bo część zrezygnowała: szkoła dzięki PiS ma 2 zmiany i etyka jest bardzo późno, kończy się o 17.
Pierwsza klasa, Dalek zapisany na religię i etykę (Opatrzność mnie chyba natchnęła ;): koszmarna katechetka, typ pruskiej nauczycielki, która wymaga, by dzieci siedziały cicho i pisały to, co ona im dyktuje lub oglądały bajki o Biblii. Pytania od dzieci - z początku zadawane z zapałem - są niedozwolone (opuść rękę i siadaj, i słuchaj!). Dalek pod koniec września przebąkuje, że może jednak by nie chodził na katechezę.
Fajna pani od etyki, traktująca dzieci poważnie.
Listopad. Wszyscy rodzice w klasie skarżą się na uwagi i minusy w zeszytach od pani katechetki ("brak nożyczek, uniemożliwienie pracy zespołowej na katechezie"; "brak kleju, uniemożliwienie pracy na lekcji").
Dalek wspomina, że nie wierzy już w Boga.
Grudzień. Dalek przynosi dwie uwagi o swoim skandalicznym zachowaniu na katechezie ("zadaje pytania i przeszkadza innym dzieciom", "mówi głośno, że nie wierzy w Boga"). Zostaję wezwana przez katechetkę do szkoły. Wciąż wierzę, że da się z nią racjonalnie pogadać, że może ustalimy, jak podejść do Daleka, by przełamać jej niechęć do kwestii wiary. Po moich wywodach otrzymuję jedną radę: chodzić częściej do Kościoła, samo się wyprostuje.
Postanawiamy zostawić Daleka do końca roku na katechezie, tylko dlatego, by nie dawać jej sygnału, że można coś w szkole zostawić w połowie, kiedy nagle przestaje się podobać.
Religijny kuzyn po krótkim pobycie w seminarium radzi, by natychmiast zabrać Daleka z religii, "by nie znienawidziła wszystkiego, co się z nią wiąże". Znajomy włoski komunista, ateista, który przeszedł wszystkie stopnie katolickiego wtajemniczenia jako dziecko, radzi, by zostawić - przecież religia chrześcijańska to jedno ze źródeł kultury europejskiej.
Początek kwietnia. Zostaję ponownie wezwana do szkoły. Katechetka oględnie grozi negatywną oceną z religii, jeśli nie zabiorę Daleka z katechezy. Piszę od razu rezygnację z katechezy. Dalek na wieść o tym mówi mi po raz pierwszy w życiu: Kocham cię, mamo.
Niechętny stosunek do religii mija jak odjął. Dalek uważa się za agnostyka, nie wierzy, ale przestaje puszczać nieprzyjemne teksty o religii, znów chętnie słucha opowieści biblijnych. Traktuje z lekkim pobłażaniem moją wiarę, ale nie podważa jej.
Jestem z niej bardzo dumna.
Się rozpisałam...
A na etykę chodzi, jest super pani, od tego roku niestety już tylko jedna grupa, bo część zrezygnowała: szkoła dzięki PiS ma 2 zmiany i etyka jest bardzo późno, kończy się o 17.