harpijka: sarcasm (Default)
 #rozmowyzdalekkhanią
- Dziecię, jutro pojedziemy w dluższą trasę na rowerze, żebyś sprawdziła przy okazji, w czym Ci jest wygodniej: w maseczce z bawełny czy w chustce.
- Mnie najwygodniej jest [dramatyczna pauza] w łóżku.


#rozmowyzmiaużonem
- Jestem jak Marie Antoinette. Jak nie będzie chleba, będę robił chałkę.
[pauza]
I będę robił przypaloną. Żeby dla mnie coś zostało.

(przypis mój: to po trzeciej przypalonej chałce. Bo ja przestałam regularnie kupować pieczywo, aby wprowadzić zdrowszą dietę rodzinie - i napięcie w domu narasta...)
harpijka: sarcasm (Default)
 Wspomnienie ze stycznia 2017 r.

Przed chwilą, ni stąd, ni zowąd:
- Mamo, przeczytałam w internecie, że należy się myć raz na 2-3 dni, bo mydło szkodzi skórze.
harpijka: sarcasm (Default)

 - Mamo, co to są glany?.... A, takie buty. Fajne.

- A wiesz, ile ważą? Jeden ma 750 gram, prawie kilogram. Jeśli by kogoś takim kopnąć...
- Oj, to by bolało! Chcę takie.

harpijka: sarcasm (Default)
Znajoma sprzedaje 2 ostatnie tomy cyklu HP po angielsku. Dziecko ma już 4 tomy w tym języku.

- Dziecko, chciałobyś mieć wszystkie pozostałe Harry Pottery po angielsku?

Kamienna twarz Indianina, absolutnie niesarkastyczna.
- Nie, mamo. Chciałabym je w scotsie.

[Scots = język szkocki. Historia jest taka, że kiedy kupowałam jej brakujący I tom po angielsku, kupiłam też w prezencie dla Kota ten sam pierwszy tom w przekładzie na szkocki - Scots. Identyczne okładki. Dla żartu daliśmy dziecku najpierw wersję po szkocku. - Jej! - ucieszyło się dziecko. Siadło, otwarło, zaczęło czytać, jej mina powoli zaczęła robić się coraz dziwniejsza...]
harpijka: sarcasm (Default)
H. i jej koleżanka O., IV klasa, 10,5 l., leżą już w łóżku, udając, że zasypiają (prawe łapki z komórkami schowane pod kocami).
- A wiecie, że w rzeczywistości dźwięk porusza się znacznie wolniej, niż do tej pory uważano w fizyce?
- O? Ile kilometrów?
- No, pokażę wam na przykładzie. Kiedy rodzice mówią coś jedenastoletniemu dziecku, dociera to do niego, kiedy ma trzydzieści.
- ...
-...
- Ale wiesz, mamo, nie wiem, po co nam to mówisz. Jeszcze nigdy nie powiedziałaś nic mnie jedenastoletniej.
harpijka: sarcasm (Default)
Powrót z Podkarpacia. Zima odsłoniła obiekty zwykle zasłonięte listowiem.
- O, popatrz, jaki śliczny drewniany kościół!
- Mamo. Ty zawsze zachwycasz się tylko dwiema rzeczami. Albo Transformersami, albo drewnianymi kościołami.
- Właśnie! A teraz wyobraź sobie Transformera transformującego się w drewniany kościół!
harpijka: sarcasm (Default)
Wyjazd na zimowisko zuchowe do Zakrzowa. Na liście rzeczy do zabrania od druhny: książka.
Dziś bladym świtem w ostatniej chwili z plecaka Daleka wyciągam zestaw Harry'ego Pottera po angielsku, tomy 2-4 od Magdaleny P. [w głębi był jeszcze tom pierwszy, "Aru Shah" po polsku i "Academie Jedi" po francusku].
- Mamoooooo.
- Ale tu się jeszcze kosmetyczka musi zmieścić... No dobra, weź jeszcze jeden z tych tomów Harry'ego.
harpijka: sarcasm (Default)
Odpowiedz mi! Dzieci pytają o intymne sprawy
autorstwa Anke Kuhl, Katharina von der Gathen; Dwie Siostry 2018
Ze strony wydawnictwa: " 99 autentycznych dziecięcych pytań o intymne sprawy, 99 przystępnych i wyważonych odpowiedzi – i 99… naprawdę śmiesznych ilustracji.
Dlaczego ludzie się całują? Czy to przykre mieć miesiączkę? Czy można nie dojrzewać? Czy seks jest zabawny? Czy dziecko w brzuchu może puszczać bąki? Co to jest cesarskie cięcie? Czy po każdym seksie rodzą się dzieci?
W „Odpowiedz mi!” Katharina von der Gathen, niemiecka edukatorka seksualna, zebrała pytania, które podczas prowadzonych przez nią warsztatów zadawali uczniowie szkół podstawowych. I na wszystkie udzieliła odpowiedzi – rzetelnych, ale niepozbawionych poczucia humoru i dostosowanych do dziecięcej wrażliwości. A Anke Kuhl uzupełniła całość o zabawne i skłaniające do refleksji ilustracje."

Moje uwagi:
Dowiedziałam się o istnieniu tej książki dzięki burzy, która rozpętała się na stronie wydawnictwa - w wyniku zorganizowanej akcji profil facebookowy Dwóch Sióstr zalały wypowiedzi śmieszne i przede wszystkim straszne ludzi podających się za katolików i rodziców, zarzucających wydawnictwu szerzenie ideologii LBTG (pisownia oryginalna), gender, demoralizowanie dzieci i przede wszystkim kłamstwo, bo "jestem matką/ojcem/dziadkiem trojga/czworga/dwojga dzieci i żadne dziecko takich pytań nie zadaje!!!" - i żądających podania wydawnictwa do prokuratury.
Gdy pokazałam mojemu dziesięcioletniemu dziecku te komentarze i parę skanów pytań z książki, popatrzyło na mnie z niedowierzaniem: "Jak to, przecież my zadajemy takie pytania. Bo to jest ciekawe! Kup tę książkę, mamo".
Kupiłam więc. Obie jesteśmy zachwycone. Córka istotnie zabawnymi rysunkami i wyjaśnieniami tematów, których jeszcze same nie poruszałyśmy lub nie omawiałyśmy aż tak szczegółowo, ja wyczerpującym i poważnym potraktowaniem podejmowanych tematów oraz naciskiem kładzionym przez autorkę na "nie rób drugiemu, co tobie niemiłe" i "trzeba zawsze upewnić się, że druga osoba się zgadza". Jestem zbudowana rzeczowym potraktowaniem kwestii różnych orientacji seksualnych - i tym smutnym polskim dodatkiem do rozdzialiku o adopcji dzieci przez pary homoseksualne (skądinąd to odpowiedź na niedawne pytanie mojej córki).
I jestem zachwycona tym, że to pytania dzieci, ciekawych świata i myślących - tak bardzo dziecięce, że się bardziej nie da. I tym, że odpowiedzi nie krążą wokół tematu, ale wykładają kawę na ławę: jasno, prosto, rzeczowo - fakty, biologia i uczucia. Fakty, biologia i uczucia nie są wulgarne, chyba że człowiek nada im taki wydźwięk. Zarzut ten - wulgaryzowania biologii i uczuć - można postawić tylko ludziom, którzy twierdzą, że to tematyka nie nadająca się dla dzieci u progu dojrzewania.
A jeśli dzieci tych ludzi atakujących wydawnictwo nie zadają takich pytań - to znaczy tylko tyle, że nie zadają takich pytań IM - bo nie mają do nich zaufania. Jak powiedziało moje dziecko: "Te dzieci rozmawiają o tym z kolegami, tak jak my, ale rodziców nie zapytają. Bo się boją, że rodzice na nie nakrzyczą".
Niech więc podsumuje moja córka:
"Ta książka jest dla fajnych rodziców, którzy są trochę leniwi.
No bo są fajni, że chcą rozmawiać z dziećmi o takich rzeczach, ale są leniwi, więc kupują im tę książkę".
Ehm.

Fot. wydawnictwa.
Book cover

condom
harpijka: sarcasm (Default)
18 września.
Na pierwszej lekcji angielskiego (dodatkowe zajęcia na ul. Zielony Most, tuż obok szkoły) Dalek Khania zażyczyła sobie na przyszłość gramatyki... Czasów... Po paru godzinach dostałam niedowierzajacego smsa od lektorki, z tą informacją i pytaniem, czy to akceptuję <3
harpijka: sarcasm (Default)
20 lipca
Matka Daleka, po streszczeniu zarysu fabuły "Strasznego Regimentu" Pratchetta: - Hm, a może byś już mogła poczytać książki Pratchetta o małej czarownicy, Tiffany?
Dalek Khania: - A ile to ma tomów?
Matka: - Chyba trzy.
Dalek Khania (czytująca obecnie w nieskończoność całego Harry'ego Pottera i francuski cykl fantasy Malenfer): - Za mało, mamo.
Matka: - Ale to jest część świata, który jest opisany chyba w 42 tomach.
Dalek Khania z kamienną twarzą Indianina; tylko lekko rozszerzone oczy zdradzają nagły skok poziomu zainteresowania: - Wchodzę w to.
harpijka: sarcasm (Default)
5 sierpnia: Dalek Khania projektuje mi w Scratchu Khoshekha lewitującego nad umywalką z gromadką dzieci <3
harpijka: sarcasm (Default)
Dalek Khania żegna swoich kolegów: B. i Sz.
- No to spoczywajcie w pokoju, chłopaki! RIP!
harpijka: sarcasm (Default)
W zerówce świetny ksiądz, mający dobry kontakt z dziećmi. Dalek - z przekonania arianka, jak sama stwierdza - chodzi na religię z zapałem. Chętnie słucha Biblii dla dzieci i rozmawia na tematy wiary/religii, tylko boskość Jezusa jej nie pasuje.
Pierwsza klasa, Dalek zapisany na religię i etykę (Opatrzność mnie chyba natchnęła ;): koszmarna katechetka, typ pruskiej nauczycielki, która wymaga, by dzieci siedziały cicho i pisały to, co ona im dyktuje lub oglądały bajki o Biblii. Pytania od dzieci - z początku zadawane z zapałem - są niedozwolone (opuść rękę i siadaj, i słuchaj!). Dalek pod koniec września przebąkuje, że może jednak by nie chodził na katechezę.
Fajna pani od etyki, traktująca dzieci poważnie.
Listopad. Wszyscy rodzice w klasie skarżą się na uwagi i minusy w zeszytach od pani katechetki ("brak nożyczek, uniemożliwienie pracy zespołowej na katechezie"; "brak kleju, uniemożliwienie pracy na lekcji").
Dalek wspomina, że nie wierzy już w Boga.
Grudzień. Dalek przynosi dwie uwagi o swoim skandalicznym zachowaniu na katechezie ("zadaje pytania i przeszkadza innym dzieciom", "mówi głośno, że nie wierzy w Boga"). Zostaję wezwana przez katechetkę do szkoły. Wciąż wierzę, że da się z nią racjonalnie pogadać, że może ustalimy, jak podejść do Daleka, by przełamać jej niechęć do kwestii wiary. Po moich wywodach otrzymuję jedną radę: chodzić częściej do Kościoła, samo się wyprostuje.
Postanawiamy zostawić Daleka do końca roku na katechezie, tylko dlatego, by nie dawać jej sygnału, że można coś w szkole zostawić w połowie, kiedy nagle przestaje się podobać.
Religijny kuzyn po krótkim pobycie w seminarium radzi, by natychmiast zabrać Daleka z religii, "by nie znienawidziła wszystkiego, co się z nią wiąże". Znajomy włoski komunista, ateista, który przeszedł wszystkie stopnie katolickiego wtajemniczenia jako dziecko, radzi, by zostawić - przecież religia chrześcijańska to jedno ze źródeł kultury europejskiej.
Początek kwietnia. Zostaję ponownie wezwana do szkoły. Katechetka oględnie grozi negatywną oceną z religii, jeśli nie zabiorę Daleka z katechezy. Piszę od razu rezygnację z katechezy. Dalek na wieść o tym mówi mi po raz pierwszy w życiu: Kocham cię, mamo.
Niechętny stosunek do religii mija jak odjął. Dalek uważa się za agnostyka, nie wierzy, ale przestaje puszczać nieprzyjemne teksty o religii, znów chętnie słucha opowieści biblijnych. Traktuje z lekkim pobłażaniem moją wiarę, ale nie podważa jej.
Jestem z niej bardzo dumna.

Się rozpisałam...
A na etykę chodzi, jest super pani, od tego roku niestety już tylko jedna grupa, bo część zrezygnowała: szkoła dzięki PiS ma 2 zmiany i etyka jest bardzo późno, kończy się o 17.
harpijka: sarcasm (Default)
- Nic mi nie czytaj. I will sleep.
- No... nie. - rzecze matka. - I'm sleeping, w ostateczności I'm going to sleep. "I probably will sleep tomorrow after school".
- Nie. I will sleep probably IN school.
- ... Do you understand this world? "Probably"? It's difficult!
- Yes. - wzruszenie ramionami. - "Probablement".
harpijka: sarcasm (Default)
- I co, zbudziłam cię znów dziś w nocy, mamo, kiedy przyszłam do ciebie do łóżka?
- Tak [grrr: bo od początku września matka, po której ktoś przełazi co noc i budzi zimnymi girkami, nie wyspała się ani razu]. Nie mogę się doczekać, kiedy za parę lat naprawdę nie będziesz nas wpuszczać do swojego pokoju i nie będziesz chciała przychodzić już do nas do łóżka. [po zastanowieniu] Choć może też trochę mi smutno będzie.
- Właśnie, więc ciesz się, póki możesz
harpijka: sarcasm (Default)
W szkole.
Przychodzę po H., pani Wiola zagaduje mnie pod świetlicą. Pokazuje mi kartkę, na której koślawo napisano: Nie będę bić kolegów, nie będę brzydko przepraszać.
Okazuje się, że H uderzyła kolegę, a potem - na polecenie nauczycielki - przepraszając go, pokazała mu palec.

Późniejsza relacja H:
- Zbudowałyśmy sobie w świetlicy kryjówkę, w której sie chowamy. Wiktor zaczął przychodzić i nam ją rozwalać. Prosiłyśmy, żeby przestał, ale on nie przestawał. No to zagroziłam, że go uderzę, jeśli nie przestanie - on się roześmiał i dalej na rozwalał. No to go walnęłam.
A potem wcale mu nie pokazałam palca, tylko pięść.

Podczas rozmowy na temat adekwatności reakcji do czyjegoś złego zachowania (czyli nie reagować przemocą fizyczną, jeżeli ktoś nie używa premocy fizycznej) cały czas myślałam: no tak, ależ ona ma rację. nauczycielki nie reagują, jak się dziewczyny mają bronić, do licha?
harpijka: sarcasm (Default)
Mamo, czy możesz dziś, kiedy będziesz mnie usypiać, przyjść do mnie na łóżko? Bo Firki tam dziś nie będzie i byłoby miejsce dla ciebie...



A parę dni temu:
- Wiesz, mamo, myślę, że to, jak ten kotek [na baterie] mruczy mrr i miauczy na zmianę jest aléatoire.
[chodzi o kotka od Natalii Korycińskiej]
harpijka: sarcasm (Default)
Kot robi pizzę - wczesną, bo Dalek jedzie na jeździeckie urodziny do Niny w Tomaszowicach.
Przychodzi więc Dalek do kuchni, siada na rowerze stacjonarnym i rzecze:

- Wcale tutaj nie przyszłam, by powąchać, jak się sos pomidorowy robi.
harpijka: sarcasm (Default)
[rozmowa o kotku, małym kotku, którego Dalek bardzo pragnie mieć w aneksie do 2 dorosłych naszych kotów, Fieronii i Stiopy.]
- A kiedy się wyprowadzę od was?
- Kiedy będziesz dorosła i będziesz pracować.
- A kiedy to będzie?
- Pewnie gdy będziesz miała ponad 20 lat.
- Aha. To znaczy, że musimy wcześniej mieć kotka, bo mi obiecałaś, że będziemy mieli małego kotka, zanim się stąd wyprowadzę.
- No tak.
- A muszę się w ogóle wyprowadzać?
Mama, zajęta, słuchając jednym uchem, czyli raczej nie słuchając: - Mhm.
- Och, czemu? Ja nie chcę się wyprowadzać. Kupię sobie drzwi przeciwmamowe i jakoś to będzie.
harpijka: sarcasm (Default)
Dziś Dalek zapytała mnie:
- A ty wierzysz w życie po śmierci, mamo?
- Tak, wierzę.
- A ja nie. I myślę, że w głębi ty sobie też zdajesz sprawę z tego, że nie ma czegoś takiego. Bo to nielogiczne.


Trochę jestem dumna, trochę mi jednak przykro.

Profile

harpijka: sarcasm (Default)
harpijka

November 2020

S M T W T F S
1234567
8910 11121314
15161718192021
22232425262728
2930     

Syndicate

RSS Atom

Most Popular Tags

Style Credit

Expand Cut Tags

No cut tags
Page generated Jul. 13th, 2025 10:59 pm
Powered by Dreamwidth Studios